"Mam myśli samobójcze, czy ktoś mi pomoże?" Rozmowa o kryzysie suicydalnym
Dlaczego ludzie odbierają sobie życie? Jak pomóc osobie myślącej o samobójstwie? Jak rozpoznać, że ktoś jest w kryzysie suicydalnym? Na te pytania odpowie Paweł Bodzon, psycholog, psychoterapeuta i familiolog w rozmowie z Dariuszem Dudkiem.
Plaga samobójstw
Gdy w ostatnich dniach wchodzę na strony wielu portali informacyjnych, atakują mnie nagłówki mówiące, że coraz więcej osób podejmuje próby samobójcze i jest zagrożona samobójstwami. Jakie są Twoje obserwacje tego zjawiska?
Paweł Bodzon: Przyznam, że nie śledzę statystyk, ale faktem jest, że odsetek osób dotkniętych tą tragedią wzrasta. Nie dotyczy to tylko Japonii, która była w niechlubnej czołówce, ale także Stanów Zjednoczonych i krajów europejskich – w tym Polski, gdzie to zjawisko coraz częściej dotyka dzieci i młodzieży. W USA rocznie samobójstwo popełnia 41 tysięcy osób! Owszem, to kraj o dużej populacji, ale ten odsetek jest wstrząsający!
A czy Ty w swojej pracy terapeuty spotykasz więcej ludzi, którzy borykają się z tym problemem?
Prawda jest taka, że większość moich pacjentów ma myśli samobójcze lub jest po próbach samobójczych. Część z nich nawet w trakcie terapii podejmowało się takiej próby!
Dlaczego ktoś odbiera sobie życie?
Co popycha ludzi do targnięcia się na własne życie?
Rozpatruję tę sprawę bardzo indywidualnie, gdyż pracuję z daną osobą, a nie jakimś zbiorem i nie tworzę statystyk. Zawsze jest to jakiś czynnik długoterminowy i dotyczący bezpośrednio pacjenta. Trzeba spojrzeć w jego historię, by zobaczyć kontekst życiowy, który może wpływać na powstawanie takich tendencji i myśli. Jeśli na przykład, ktoś z jego rodziny popełnił samobójstwo, to jest to jakiś element, który może sprzyjać powstawaniu myśli o odebraniu sobie życia. Jeśli przeżył jakieś traumatyczne wydarzenia, które utrudniają mu teraz prawidłowe funkcjonowanie, to także one mogą wpływać negatywnie na całą jego sytuację, a tym samym utwierdzać myśli samobójcze.
Do tego dochodzą problemy, z którymi pacjent zmaga się tu i teraz. Mogą to być różne choroby: schizofrenia, choroba afektywna dwubiegunowa, zaburzenia osobowości, depresja, zaburzenia lękowe. Mogą to być również nagłe, dramatyczne sytuacje, które burzą dotychczasowy porządek: wypadek, utrata pracy, ciężka choroba przewlekła.
Jak myślisz, skąd bierze się ten większy odsetek osób, które mają myśli samobójcze lub nawet odbierają sobie życie? Co jest przyczyną tego zjawiska?
Przyczyn tego zjawiska jest z pewnością wiele. Pierwsze, co przychodzi mi do głowy, to fakt, że jesteśmy bombardowani negatywnymi informacjami – wystarczy włączyć telewizję, radio lub internet. Ciągle słyszymy o kryzysie, wojnie, recesji, braku energii, wody, węgla, że będziemy głodować… To wszystko podwyższa nasz poziom stresu i zaczynamy żyć w ogromnym napięciu, co ma wpływ na naszą codzienność i nas osłabia. Jeśli ktoś jest silny, to poradzi sobie z tym, jeśli zaś ma inne problemy, o których mówiłem wcześniej, to może tego nie udźwignąć.
To zjawisko mogliśmy zaobserwować w czasie pandemii COVID. Zostaliśmy zamknięci w domu bez kontaktu z innymi w strachu i obawie o zdrowie i nagle dotarło do świadomości ogółu, że psychiatria w Polsce leży! Że bardzo trudno jest uzyskać pomoc specjalisty w trakcie kryzysu psychicznego, a przecież tak wiele osób – i dzieci i dorosłych – potrzebuje fachowej pomocy. To także czynnik wpływający na zjawisko samobójstw.
Pojawia się tutaj ciekawa sytuacja. Wzrasta bowiem poziom edukacji: coraz więcej osób ma świadomość, że może sobie nie radzić, nie mieć siły i to nic złego przyznać się do problemu i prosić o pomoc. I z jednej strony to dobrze, bo można szukać pomocy, ale z drugiej, jeśli takiej pomocy nie można uzyskać, choćby z powodów kolejek, to jest to bardzo kiepska sytuacja, która również wzmaga stres.
Czas oczekiwania na wizytę na NFZ do psychiatry to nawet rok! Prywatnie na wizytę czeka się miesiąc i trzeba za nią zapłacić nawet kilkaset złotych. Dla kogoś, kto ma na utrzymaniu rodzinę, kredyt do spłaty, nadto boryka się z myślami samobójczymi to kolejny element wzmacniający stres.
Dokładanie tak.
“Czy mogę ci pomóc?”
Słyszałem o takim micie, że osoba, która mówi, że się zabije, na pewno tego nie zrobi. Jest jednak zupełnie odwrotnie! Jakie inne oznaki mogą sugerować, że ktoś ma myśli samobójcze?
Jest wiele takich sygnałów. Widoczna zmiana w zachowaniu: mówienie o byciu ciężarem, deklarowanie poczucie beznadziejności, podważanie egzystencji. To także wszystkie zachowania depresyjne. Wiele osób chorujących na depresję, ma “otwarte drzwi” do samobójstwa.
Czasami zmiana zachowania jest bardzo radykalna i ryzykowna. Ktoś zaczyna nagle ostro imprezować, zwiększa spożycie alkoholu, zaczyna brać narkotyki, gdyż chce doświadczyć pewnego odcięcia od swoich problemów.
Ważnym sygnałem jest to, że ktoś zaczyna szukać sposobów na to, jak popełnić samobójstwo. Nie jest to wiedza, której ktoś nas uczy, musimy ją znaleźć.
Na studiach uczono mnie, że przed próbą samobójstwa następuje tzw. “cisza przed burzą”. Ktoś po wzmożonym działaniu, nagle się uspokaja. Może się zdawać, że osoba poradziła sobie z problemami i jest już lepiej, a tak naprawdę to sygnał, że już wie jak, gdzie i kiedy odbierze sobie życie i to przynosi jej spokój.
Co robić, gdy dostrzegamy takie niepokojące znaki u bliskiej nam osoby?
Powinniśmy zapewnić ochronę takiej osobie. Czynniki ochrony nie są tak dobrze zbadane, jak czynniki ryzyka. Niemniej, powinny one iść równolegle z pojawiającym się elementem zagrażającym człowiekowi. Ktoś, kto doświadcza jakiejś tragedii życiowej, już powinien otrzymać stosowną pomoc. To najlepsza prewencja i ochrona, by nie dopuścić do powstania myśli samobójczych.
Najważniejszym krokiem jest reagowanie. Nie można udawać, że nic się nie dzieje i mówić: “Poradzisz sobie. Wychodziłeś z gorszych sytuacji”. Nie wolno ulegać złudzeniu. Jeśli ktoś mówi, że jest mu źle, to naszą odpowiedzią powinno być: “Rozumiem cię. To co robimy, by ci pomóc?”. Bycie przy osobie przeżywającej kryzys jest pierwszym czynnikiem chroniącym. Dzięki temu możemy działać: zaproponować wizytę u psychiatry, psychoterapeuty, a na początek nawet u lekarza rodzinnego. Tym, co leczy, jest relacja: w rodzinie, z przyjacielem, a także z terapeutą. To ona pozwala zapobiegać wielu strasznych sytuacjom.
Kolejnym elementem jest wsparcie systemu, czyli środowiska, które otacza osobę borykającą się z myślami samobójczymi. Osoby z rodziny są w środku tego problemu, nie mogą, tak jak ja, jako terapeuta, spojrzeć na to z boku. Sami potrzebują wsparcia, edukacji i pomocy: to mogą być przyjaciele, ale też psycholog i grupa religijna. Zdrowa wiara, spowiedź i spotkania we wspólnocie są ogromnym wsparciem.
W to, o czym mówisz, znakomicie wpisuje się pierwsze w Polsce duszpasterstwo osób w kryzysie samobójczym i ich rodzin, zainaugurowane przez abp. Grzegorza Rysia 10 września o nazwie Papageno Team. Co myślisz o takiej inicjatywie?
To świetna inicjatywa! Bardzo potrzebna, a nawet niezbędna! W ten sposób pomoc może objąć cały system, całe środowisko. Tworzenie takich miejsc jest dla mnie na miarę nagrody Nobla! Mam nadzieję, że każda diecezja będzie miała takie jedno duże centrum.
Daj Panie Boże! Dziękuję za rozmowę.
Comentarios