Zazdrościsz? Ciekawe, czy ta recepta u Ciebie zadziała
Już wiele lat czytam Pismo Święte i z tym fragmentem miałem styczność mnóstwo razy, ale dopiero teraz dotarła do mnie rzecz wprost niesłychana!
O Kainie, który rozmawiał z Bogiem
Opowiadanie o Kainie i Ablu ukazuje kolejne etapy rozszerzania się grzechu na świecie. Po nieposłuszeństwie Adama i Ewy do głosu dochodzi zawiść, która jest owocem zazdrości.
Obaj bracia – Kain i Abel – składają swoje ofiary Bogu. Ofiara Abla zostaje przyjęta, a Kaina – nie. Pismo Święte nie mówi nam, dlaczego, więc nie jest to dla nas kwestia istotna. Kiedy kilka dni temu czytałem ten fragment, moją uwagę zwróciło coś, czego nigdy nie dostrzegłem. Mimo że to ofiara Abla została przyjęta, Pan Bóg przemawia do Kaina!
Niestety, biedny człowiek nie dostrzega, jak wielką łaską został obdarowany. Nie widzi, że sam Stwórca się do niego odezwał, że chciał się o niego zatroszczyć, ale skupia się na tym, że nie spełnił oczekiwań, które według jego opinii, nakłada na niego Bóg, świat, a może rodzina. Zamiast dostrzec tę łaskę, Kain oddaje się pod władzę zazdrości.
Niszczenie siebie i innych
Zazdrość, jeśli się jej poddamy, może nas popchnąć w dwie niezwykle niebezpieczne strony:
Ślepota i malkontenctwo – jeśli poddamy się zazdrości, przestaniemy dostrzegać to, co mamy, a skupimy się na naszych brakach. Kain, zamiast dostrzec, że choć jego ofiara nie została przyjęta, to i tak nawiązał kontakt z Bogiem, widzi tylko, że coś mu nie wyszło. Nie wyciąga wniosku z tej – nazwijmy ją tak – porażki, nie docenia Bożej troski, ale wpada w narzekanie i staje się ślepy na dobra, które otrzymał.
Zawiść – poddając się zazdrości, możemy przekierować naszą złość na drugiego, który w naszym mniemaniu ma więcej niż my. Ta postawa może przybrać różne formy: od zwykłej niechęci, przez odrzucenie, aż do morderczej zawiści, która skończy się na takiej albo innej formie zniszczenia drugiego. Kain poszedł w tę stronę. Zamiast zaczerpnąć z bogactwa swego brata, stwierdził: „skoro ja nie mam tego, co chcę, to on też mieć nie będzie”.
Obie formy zazdrości są destrukcyjne – jedna niszczy nasze przekonanie o własnej wartości, a druga niszczy relacje z ludźmi. Na szczęście jest ratunek!
Przede wszystkim wdzięczność!
Włoski ksiądz i pisarz Andrea Gasparino w swojej książce „Mistrzu, naucz nas się modlić” stwierdza, że dziękczynienie jest najprostszą z modlitw, bo nie trzeba się jej uczyć. Aby modlić się słowami, trzeba umieć mówić albo czytać, by korzystać z tekstów. Medytacja wymaga opanowania jakiejś konkretnej metody (ignacjańskiej, terezjańskiej czy alfonsjańskiej). Kontemplacja wymaga praktyki, ciszy i prowadzenia. A dziękczynienie? Wystarczy, że dostrzeżesz coś dobrego i powiesz: dziękuję. Tyle.
Gasparino zachęca, by codziennie poświęcić 30 min na dziękowanie Bogu. Może się wydawać, że to dużo, ale jedno „dziękuję” prowadzi do następnego. Jestem wdzięczny, że mam pracę. To prowadzi do podziękowania za szefa i współpracowników, za ich konkretną, choćby najmniejszą pomoc, za klientów, którzy są z nami, za dostawców towarów, za producentów, za samochód, którym mogę jechać po towar, za warzywa i owoce, którymi handluję, za krzewy, na których rosną, za przyrodę, za świat… I tak dalej, i tak dalej.
Wdzięczność pozwala dostrzec to, co mam i ucieszyć się tym. Ułatwia dostrzeżenie tego, że nie mogę posiadać wszystkiego i jestem zależny od innych, a inni ode mnie. Prowadzi to w końcu do radości z tego, co mają także inni.
W każdym położeniu dziękujcie
„Zawsze się radujcie, nieustannie się módlcie! W każdym położeniu dziękujcie, taka jest bowiem wola Boża w Jezusie Chrystusie względem was” (1 Tes 5, 16-18) – tak mówi św. Paweł w Liście do Tesaloniczan. Wzywa do czegoś naprawdę trudnego: „w każdym położeniu dziękujcie”…
Czy masz w sobie siłę, by podziękować za porażkę, chorobę, utratę pracy? Spotyka nas wiele zła, na które nie mamy wpływu. Po ludzku to katastrofa i przegrana, ale po Bożemu może być czymś… niezwykłym.
Po ludzku Kain zawalił, bo jego ofiara nie była przejęta. Dla Boga jednak stała się okazją do wejścia w relację w Kainem. Ale ten nie potrafił dostrzec tego daru. Może gdyby w jego sercu było więcej wdzięczności wszystko potoczyłoby się inaczej, a on nawet w trudnych wydarzeniach dostrzegłby łaskę, która kryje się za tym, co trudne.
Na koniec zapraszam Cię do wyzwania. Przez najbliższy tydzień dziękuj – przynajmniej przez kilka minut za to, co masz. Podziękuj, na przekór emocjom i samemu sobie, za to, co trudne. Zobaczysz, że Twoje nastawienie się zmieni i dostrzeżesz w tym łaskę. To natomiast poprowadzi Cię do wzrostu.
Comentarios