Trudno Ci regularnie ćwiczyć? Spróbuj od 30 sekund dziennie!
Był kiedyś taki biegacz, który nazywał się Paweł Czapiewski. Swego czasu zdobył brązowy medal olimpijski na dystansie 800 m. Jego domeną było bieganie przez większość dystansu na końcu stawki i piorunujący finisz. Odległości, które wtedy odrabiał, były zadziwiające. Jego przykład pokazuje mi, że zdecydowanie lepiej regularne ćwiczeni fizyczne od małych kroczków, pewnego dreptania, by z czasem móc wejść na wyższe obroty.
Regularne ćwiczenia? Nie… Wszystko albo nic!
Lubiłem nieraz wejść na swoje wysokie obroty z tzw. buta. Potrafiłem przez kilka tygodni regularnie ćwiczyć, wziąwszy pod uwagę moje codzienne obowiązki i warunki bytowe, dawać z siebie maksa. Kiedy przychodził kryzys, łatwo się zniechęcałem. Regularność gwałtownie spadała, zapominałem, po co to robię, nie chciało mi się wracać do ćwiczeń. Codzienność bez nich okazywała się doraźnie bardzo atrakcyjna.
Mijało kilka tygodni, czasem parę miesięcy, i wracałem. Z tym samym natężeniem męczyłem regularnie swoje ciało, by po kolejnych kilku tygodniach znowu wpaść w czarną dziurę i nie robić nic. Zamiast wspinać się po schodkach i w razie schodzenia z nich, w porę się zorientować, zużywałem mnóstwo energii, by wskoczyć na szczyt jednym susem, a potem spaść z wysoka, w dodatku z moralniakiem, że znowu nic nie robię.
Zmiana myślenia o regularności ćwiczeń
Wziąłem ostatnio udział w warsztatach. Były dość specjalistyczne i dawały bazę do codziennych ćwiczeń z dziedziny, której dotyczyły. Prowadzący uprzedził pytanie o to, jak długo należy te ćwiczenia wykonywać i powiedział, byśmy zaczęli dosłownie od 30 sekund dziennie, po tygodniu weszli na 45 sekund, po kolejnym na minutę i tak doszli do standardowych 10 minut ćwiczeń. Zaznaczam, że nie chodzi tu o ćwiczenia fizyczne, ale myślenie na ich temat dzięki temu, co usłyszałem na warsztatach, znacząco się zmieniło.
Regularne ćwiczenia przy kawie
Dziś jestem fizycznym “flakiem”. Brzuch rośnie, a treningu jak na lekarstwo. Kiedy pomyślę o wchodzeniu na moje najwyższe wysiłkowe obroty, natychmiast zaczynam myśleć o czymś innym. Nie stanie mi się jednak krzywda, gdy zamienię na krótszym dystansie samochód na nogi, ale przede wszystkim, gdy po obudzeniu się i przy wstawaniu z łóżka zrobię kilka ruchów ramionami lub rozruszam stopy. Nic mi nie będzie, gdy robiąc kawę rozruszam mięśnie karku, itd, itd.
Podczas zwykłych porannych czynności (lub innych w ciągu dnia) można stawiać pierwsze kroczki w powrocie do rozwoju fizycznego i wchodzić z każdym tygodniem coraz wyżej po naszych treningowych schodkach. To nic trudnego i nic uciążliwego, a daje impuls – pewną bazę dla wzrostu. W tych małych fizycznych podrygach możemy zobaczyć siebie, swoje intencje i nastawienie. Łatwiej nam je kontrolować, bo nie ma tu presji związanej z potrzebą utrzymania wysokiego poziomu regularnego zmęczenia. To zmęczenie przyjdzie, ale nie będzie już wskoczeniem na głęboką wodę, a naturalną konsekwencją naszej siły woli i wypracowanego małymi kroczkami przekonania do wysiłku.
Trzydzieści sekund dziennie… Śmiesznie mało? Być może, ale mimo to spróbuj być wierny.
Jeśli chcesz nauczyć się regularnie poświęcać czas na rozwój fizyczny, skorzystaj z naszej aplikacji, w której znajdziesz wyzwania 3 × 15.
Comentarios