WAKACYJNE INSPIRACJE Najlepiej pamiętam te wyprawy, na które pojechałem tylko z synem lub córką
Zaktualizowano: 12 sie 2022
Sam bardzo lubię chodzić po górach, tę pasję dzielę z moją żoną. Najpierw chodziłem z rodzicami, potem ze znajomymi a teraz także z dziećmi. Chociaż wycieczki całą rodziną są dużą wartością, to dostrzegam, jak wiele przynoszą wyprawy z każdym dzieckiem oddzielnie.
Małe dziecko potrzebuje codziennie spędzać czas z ojcem. Dostrzegam natomiast, że dla starszego lepiej jest organizować, w miarę regularnie, dłuższą wyprawę.
Szkolne wyprawy ojca z synem
W szkole “Wierchy”, do której uczęszcza mój syn, organizowane są dwie wyprawy ojców z synami w roku. Przyjmują one różne formuły: pół dnia w podkrakowskiej dolince, spływ kajakowy po Wiśle, wycieczka na Pilsko, spanie w namiocie na Pustyni Błędowskiej. Organizacja to sprawa nas – rodziców. To bardzo dobry czas, aby poznać kolegów syna i ich ojców. Zobaczyć jak syn funkcjonuje w grupie klasowej. Stać się częścią tego świata, w którym przecież spędza większość dnia. Staramy się jednak, aby był to głównie czas ojca z synem.
Staramy się także stworzyć przestrzeń na rozmowy w gronie samych ojców, aby przegadać różne sprawy i ustalić wspólny front działania. Pamiętam takie spotkanie w górskim schronisku, gdy omawialiśmy problem smartfonów w szkole. Ustaliliśmy, że nasi synowie dostaną je dopiero w 7 klasie i tak też się stało (poza kilkoma wyjątkami).
Mniejsze grono górskich zapaleńców
Szkolne wyprawy mają swoje ograniczenia, bo trzeba brać pod uwagę możliwości fizyczne i czasowe całej klasy. Dlatego na bardziej ambitne wycieczki udajemy się przeważnie w mniejszej grupie ojców z synami – w sumie jest to od sześciu do dziesięciu osób o podobnej kondycji. Przeważnie jeździmy na dwa dni w góry: ruszamy w sobotę rano z plecakami i śpiworami, wybieramy dłuższą trasę, wieczorem palimy ognisko lub siedzimy przy planszówkach, śpimy w jednym dużym pokoju w schronisku. Trasę dobieramy też tak, aby rano można było w miarę szybko zejść do samochodu, wrócić do domu i świętować niedzielne popołudnie z resztą rodziny.
Dużą zaletą takiej stałej grupy jest to, że z każdą wyprawą nasze relacje są coraz głębsze. Dzięki obecności rówieśników dzieci idą chętniej, nie marudzą, przeważnie biegają na przedzie, wymyślając różne zabawy. W nocy bawią się jeszcze w swoim gronie, a gdy zasną, ojcowie mają czas na męskie rozmowy.
Niebezpieczeństwem wypraw w większej grupie jest sytuacja, gdy dzieci przebywają cały czas w swoim gronie a rodzice w swoim. Ciężko nazwać to wtedy czasem spędzonym z dzieckiem! Warto zatem zadbać o momenty tylko dla siebie nawzajem. Dla mnie często najbardziej wartościową okazuje się wspólna podróż samochodem, bo wtedy możemy porozmawiać na ważne dla nas tematy.
Czytaj także: WAKACYJNE INSPIRACJE Jak przygotować sie do spływu kajakowego – praktyczne porady [Wywiad]
Sam na sam
Najlepiej pamiętam jednak te wyprawy, na które pojechałem tylko z synem lub córką. Wspominam nocleg na Markowych Szczawinach, kiedy z córką wstaliśmy przed 3 rano, aby wyjść na Babią Górę, by podziwiać wschód słońca. Pamiętam też noclegi w namiocie z moim synem w czasie pielgrzymki do Częstochowy. Moje dzieci też często wracają do tych wspomnień.
Spędzenie wspólnie kilku dni daje mi możliwość porozmawiania o wielu sprawach, wysłuchania dziecka, odpowiedzenia na różne pytania. Często odkładam różne trudne rozmowy: o dojrzewaniu, pornografii, związkach damsko-męskich na taki właśnie czas. Wtedy przychodzi mi to dużo prościej. Gdy widzę, że relacja z którymś z moich nastolatków pogarsza się, szukam czasu, aby pojechać z nim na wycieczkę. Czasami to tylko poranny wypad, by poobserwować ptaki – interesujemy się z córką ornitologią. Innym razem wystarczy dłuższa wycieczka rowerowa z synem po okolicy. Staram się znaleźć wspólne pasje z każdym z dzieci. Z najmłodszą siedmioletnią córką już od 2 lat chodzimy oglądać nocne zwierzęta i jest to niezapomniane przeżycie, kiedy przebywamy w nocy w ciemnym lesie.
To właśnie takie wyprawy budują relacje między mną – ojcem a moimi dziećmi.
Zobacz inne WAKACYJNE INSPIRACJE.
Comments