O ciele (i nie tylko) na rekolekcjach dla mężczyzn
Wyobraź sobie człowieka jako wielką… kulę. Jej płaszczem jest CIAŁO, przez nie wchodzisz w głębszą warstwę DUSZY, czyli PSYCHE, a w jej centrum jest DUCH. Nie ma człowieka bez tych sfer, bez ich współdziałania nie ma mowy o rozwoju. Słabe ciało powoduje zamęt w emocjach i rozumowaniu, poplątane emocje utrudniają spotkanie Boga w sercu człowieka, gdzie znajdujemy odpowiedź na pytanie “kim jestem”. O tym, jak te sfery wpływają na modlitwę zastanawialiśmy się w trakcie rekolekcji adwentowych “Jestem obecny”, które odbyły się 10 grudnia w Warszawie.
Moje ciało jest świątynią Ducha Świętego – modlitwa w ciele
Zauważyłem, że nawet mój znak krzyża, którym rozpoczynam modlitwę, jest miejscem intymnym, w którym mogę spotykać Boga, a co dopiero reszta! Dzięki konferencji doceniłem również wagę właściwego odpoczynku. Stefan
Jedno ze zdań rekolekcji, było dla mnie bardzo ważne. Parafrazuję słowa Mariusza Marcinkowskiego: w Biblii nie przeczytamy, że Duch zamieszkał w duszy lub w sercu. Przeczytamy, że Duch Święty zamieszkał w ciele! Nasze ludzkie ciało jest świątynią Boga. Jeśli zatem chcemy wchodzić w głęboką relację z Nim, musimy zadbać o własne ciało – ono także wchodzi w modlitwę.
Modlitwa w ciele to gesty i postawy, to sakramenty, które dotykają naszej cielesności. To nasze zmęczenie, napięcie, choroby i ból. To w końcu nasze zmysły, które albo pomagają w kontemplacji i adoracji, albo stają się miejscem rozproszenia. Na ile zatem jesteśmy w stanie, postawmy strażników w bramach naszego ciała: troszczmy się o zmysły, dbajmy o odpoczynek i zdrowie, by świątynia Ducha Świętego, była w dobrym stanie!
Dusza, czyli psyche – jak emocje wpływają na naszą modlitwę
Niby o emocjach i ich wpływie na ciało dużo już słyszałem i czytałem, ale praktykiem jestem słabym. Rekolekcje pozwoliły mi się zatrzymać, zajrzeć w siebie i odkryć w sobie pokłady emocji, które zakopałem, a które zakrywały jeszcze inne emocje. To, co było odkrywcze to, że za każdą emocją idzie energia – ja się mocno wczoraj zenergetyzowałem i cieszę się też z długiego czasu zatrzymania, modlitwy, mszy – mogłem przeżyć te moje strapienia na zimno i ułożyć sobie w głowie plan działania. Piotr
Dusza kojarzy się nam ze sferą boską i modlitwą, jednak słowo psyche, którego tłumaczenie brzmi właśnie dusza, odsyła nas do wewnętrznego świata naszego rozumu, emocji i pamięci – słowem do naszej psychiki.
Niektórzy z nas mają problem z nazywaniem swoich emocji. Ich liczba waha się czasami od dwóch do trzech: dobrze, źle i głodny. Jednak bez ich świadomości zdajemy się na ich łaskę i niełaskę i możemy podejmować decyzje, których będziemy później żałować. Co zatem z nimi robić?
Nazwać: złość, frustracja, smutek, żal, gniew, rozdrażnienie, radość, spokój entuzjazm, tęsknota, rozpacz, zazdrość, rozczarowanie, błogość, euforia…
Określić jaką energię ze sobą niosą: popychają nas do działania, walki, a może do ucieczki i schowania się?
Odkryć, jaka myśl lub przekonanie je wywołało.
Podjąć działanie.
Brzmi skomplikowanie? Sprawa wymaga praktyki jak kierowanie samochodem. Podam przykład:
Czuję złość.
Popycha mnie do tego, by na kogoś nawrzeszczeć.
Zrodziła się, ponieważ ktoś zajechał mi drogę.
Wykorzystam energię, by głośno pobłogosławić tego człowieka.
Duch – w nim na modlitwie odpowiadam na pytanie “kim jestem”
Bracia sztos. Wreszcie ktoś zaczął na serio mówić o warstwach ciało – dusza – duch. Mimo iż temat nie był mi obcy, poukładałem wiedzę, a samo połączenie modlitwy z wędrówką po świątyni – rewelacja. Mam wrażenie, że coś zrozumiałem o sobie. Że nie trzeba nic czuć. Tylko pozwolić Duchowi działać. Jednocześnie pracować z ciałem i psyche. Mariusz
Nasze ciało i psychika wiele o nas mówią: jaki mamy temperament, osobowość, wady, zalety… Poznanie samego siebie zaczyna się od troski o ciało i wejścia w świat własnych uczuć. Jednak odpowiedź na pytanie: “kim jestem” możemy znaleźć w sercu człowieka, w duchu. To tu spotykamy się z Bogiem. Jak tam się dostać?
Jedną z metod, zaproponowaną na rekolekcjach przez ks. Rafała Sikorskiego, proboszcza parafii św. Tadeusza, jest modlitwa Jezusowa. To starożytna praktyka, która wciąga w modlitwę całego człowieka. Zaczynam od ciała: zajmuję wygodną pozycję, uspokajam oddech i rozluźniam się. Przechodzę do psyche: moje myśli kierują w głąb siebie, delikatnie odsuwam rozważania i rozproszenia, by wejść w ducha. Przez powolne odmawianie słów: “Panie Jezu Chryste, zmiłuj się nade mną”. Skupiam swą uwagę na Bogu, który jest we mnie, a Duch przenika całego mnie – swoją świątynię.
Ciało – dusza – duch na modlitwie
To wszystko wprowadziło nas w medytację opartą o budowę Świątyni Jerozolimskiej. Medytację, gdzie czuliśmy pełnią naszego ciała każdy jej element. Ciało, duch i dusza. Medytacja zakończona wchodzeniem w głąb siebie w przejmującej ciszy. Coś, co trzeba przeżyć, a każdy opis będzie jedynie mizerną próbą oddania tego, co w rzeczywistości – Michał
Michał ma rację, dużo można pisać o tym, co wydarzyło się na tych rekolekcjach, ale trzeba je po prostu przeżyć. Choć nie powtórzymy już tych samych rekolekcji, chcemy Ci dać dostęp do 3 konferencji, które były wtedy wygłoszone. Szczegóły pod tym linkiem.
Zobacz galerię zdjęć:
Comments