Anioł Stróż niepotrzebny facetowi? Burzymy mity
Osoby proszące mnie o kierownictwo duchowe zazwyczaj słyszą: „mogę jedynie towarzyszyć, być obok”. Taka posługa wiąże się z wielką odpowiedzialnością i sporą dojrzałością. Jeśli mam być towarzyszem, sam potrzebuję dobrego kierownictwa – od strony drugiego kapłana, ale nie tylko. Moim osobistym przewodnikiem jest mój Anioł Stróż.
Opiekun nie tylko z dzieciństwa
„Twój Anioł Stróż jest tuż za Tobą, stoi obok i czuwa” – moi najmłodsi podopieczni są zawsze przejęci, kiedy w przedszkolu słyszą o niebieskim opiekunie. Ten bohater katechezy dziecięcej, który dla wielu z nas był pierwszym akcentem w uczeniu się wiary, może być pomostem do spotkania Boga przez dorosłego mężczyznę. Jak to jest możliwe? Poprzez powrót do tego, co proste i nieskomplikowane.
Pamiętam chwile z dzieciństwa, kiedy ojciec uczył mnie modlitw – wśród nich „Aniele Boży”. Ale mój Anioł Stróż to nie tylko dalekie wspomnienie ze świata dziecka oraz uczucia pełne ciepła i wsparcia. On jest nadal realnym towarzyszem mojej drogi duchowej. Uświadomiłem sobie ostatnio, jak wielkim zaniedbaniem jest zapominać o nim, dlatego wracam do zażyłej więzi z moim Aniołem Stróżem. Skoro od pierwszych lat prowadził mnie do Boga, dlaczego miałby teraz zrezygnować z tej misji?
Być przewodnikiem… i dać się prowadzić
Służba wspólnocie wierzących nie jest łatwa. Wyobrażenie idealnej wspólnoty, oczekiwania ludzi, trud i porażki mogą prowadzić wręcz do ucieczki i wycofania. W tym ważnym zadaniu potrzebuję oczyszczać motywację i mądrze weryfikować kierunek podejmowanych działań. Bez kontaktu z Bogiem szybko mogę się rozminąć z istotą misji jako kapłan. Przewodnikiem pierwszego kontaktu staje się tu mój Anioł Stróż. Przełomem w moim patrzeniu na jego pomoc było wydarzenie z historii św. Piotra, dorastającego wtedy do dojrzałego prowadzenia powierzonego mu Kościoła. Skuty kajdanami w dobrze strzeżonym więzieniu przyjął pomoc i prowadzenie Anioła właśnie. (Dz 12,1-11). Doświadczenie Piotra wyprowadza mnie z myślenia (powszechnego i bardzo błędnego), że mężczyzna ma być niezależny i działać po swojemu. Anioł uświadamia mi, że jestem w Bożych rękach.
Być ojcem, to znaczy BYĆ!
Kolejny mit zbudowany w męskim świecie, także tym kościelnym, to szeroko pojęta „zadaniowość”. Mężczyzna, a tym bardziej kapłan, powinien być opiekunem. Nie można jednak tego pasterzowania zamknąć w akcyjności czy w opiece nad obiektami sakralnymi, a nawet w prawidłowym funkcjonowaniu struktury. Na którymś etapie mojego życia przestałem doceniać Anioła Stróża, bo nie umiałem zobaczyć efektów jego opieki nade mną. Dzisiaj odkrywam na nowo Jego obecność. Bóg przecież nie daje byle jakiego stróża swoim dzieciom. Jeśli idę przez codzienność w obecności mojego Anioła, bliżej mi do widzenia siebie jako dziecka Boga. I dopiero wtedy można na nowo zaczynać misję bycia ojcem. Funkcjonariusz czy administrator (choćby najlepszy z możliwych) nigdy nie zastąpi ojca. Lubimy być przydatni, potrzebni w zadaniu, akcji – ale to nie wszystko. Stajemy się ojcami, kiedy jesteśmy obecni.
Służba, która otwiera na miłość Boga
Wielokrotnie nie miałem siły, aby służyć w Kościele. Rezygnacja wyprzedzała wszystkie szlachetne intencje, aby „myć ludziom nogi”. W takich chwilach utrzymuję moją znajomość z Aniołem Stróżem. Dlaczego? Świadectwo Aniołów „krzyczy” wręcz o jednej ważnej cnocie. Jest nią pokora. Z nią w szarej godzinie o wiele łatwiej się służy.
Duchy niebieskie, które nie zgrzeszyły pychą odwrócenia się od Boga, są nadal wpatrzone w Jego Oblicze. Obrały właściwy kierunek. Bądź wierny swojemu Aniołowi Stróżowi, a nie stracisz drogi!
Jeśli chcesz rozwijać się duchowo, skorzystaj z kursów, które znajdziesz w aplikacji Droga Odważnych.
Comments