top of page
ks. Krzysztof Freitag

Abp Fulton J. Sheen i jego piękna relacja z pewną Kobietą

Abp Fulton Sheen
ABC Radio, Public domain, via Wikimedia Commons

To jest arcyciekawa postać. Przyznam, że jeszcze niedawno był mi dosyć obcy, ale zafrasował mnie historią swojego życia i kapłaństwa. Arcybiskup Fulton J. Sheen – zmarły w 1979 roku – wielki apostoł, którego chętnie słuchały miliony ludzi. A mówił po prostu o Jezusie i Jego Matce, do której miał szczególne nabożeństwo.

 

Człowiek mediów

Przyszedł na świat 8 maja 1895 roku w El Paso, w Stanach Zjednoczonych. Dorastał w bardzo religijnej rodzinie, co też odbiło się na wyborze życiowego powołania – został księdzem katolickim w 1919 roku. Jako teolog i filozof pracował na Katolickim Uniwersytecie Ameryki w Waszyngtonie. Odznaczał się tam niezwykłą wiedzą, ale rozgłos przyniosła mu właściwie dopiero jego działalność medialna. Najpierw, w 1930 roku, zaangażował się w głoszenie Ewangelii za pośrednictwem radia, prowadząc audycję „The Catholic Hour”, której liczba słuchaczy sięgała aż 4 milionów. Potem, w latach 1951-57, prowadził program telewizyjny pod tytułem: „Life is Worth Living”, który bił swoiste rekordy oglądalności. Poprzez tę jego działalność wiele osób nawróciło się; zasłynął przy tym jako wielki mówca – jego kazania oraz wystąpienia gromadziły wielkie tłumy. Umarł 9 grudnia 1979 roku – i co bardzo ciekawe – działo się to w kaplicy, przed Najświętszym Sakramentem. Obecnie trwa jego proces beatyfikacyjny.


Myślę, że abp Sheen może być dla nas niezwykłą inspiracją. Był to człowiek zgoła odważny. A tej odwagi – tak sądzę – dodawała mu gorąca relacja, którą miał z Maryją. Widział w niej przede wszystkim Matkę, niezwykle zatroskaną o Kościół i tych, którzy to Mistyczne Ciało Jezusa tworzą. Poniżej przedstawię parę myśli, które również dla mnie mogą być niezwykłą pomocą.



Kobieta idealna

Wbrew różnym obiegowym opiniom, że katolicy czasem zbyt mocno gloryfikują Maryję, abp Sheen zaznaczał, że tak wcale nie jest – nie jest Ona od Swego Syna ważniejsza, ale jest bardzo ważna. Jest Kobietą, która może po prostu pomóc w relacji ze swoim Synem, z którym spędziła przecież na ziemi nawet więcej czasu niż sami apostołowie. Arcybiskup określał Maryję jako Kobietę Idealną, w której Boże działanie nie jest niczym pohamowane:

„Ona jest tą, którą każdy mężczyzna miłuje, gdy miłuje jakąś kobietę – czy sobie z tego zdaje sprawę, czy nie. Ona jest tym, czym chce być każda kobieta, gdy spogląda w siebie”.


Kościół potrzebuje Matki

Istotna rola matki w życiu każdego mężczyzny jest niezaprzeczalna. Nawet gdyby moja matka miała daleko do ideału, to i tak jest osobą niezbywalną w moim rozwoju. Mężczyzna w swoim życiu potrzebuje obecności kobiet. Być może właśnie dlatego arcybiskup tak dużo o Niej czule mówił – kryje się w tym wszystkim jakaś głęboka intuicja: żeby chrześcijaństwo dobrze się miało, potrzebuje opieki Matki Tego, który dzięki Jej zgodzie mógł przyjść na świat. Arcybiskup Fulton wiele razy wskazywał na Jej ważną rolę. Ona jest pomocą w drodze ku doskonałości chrześcijańskiej, bo jak pisał polski kapłan i profesor teologii ks. Wojciech Zyzak:


1. Maryja „cieszyła się szczególną wewnętrzną jednością płynącą z integracji potrójnej czystości: fizycznej, umysłowej i psychicznej”. A jakież my – mężczyźni – toczymy walki w tej strefie! Ona może pomóc ogarnąć życie, kiedy zamiast czystego serca, nosimy w sobie jakieś “badziewia”.


2. Ona jest „pierwszą uczennicą Pana (…). Była stopniowo odrywana od macierzyństwa w ciele, by być coraz bardziej oddaną jej większemu macierzyństwu duchowemu wobec Kościoła”. Ona jako Matka troszczy się o Kościół, bo tak Jej polecił Syn. I tej troski mogę sam doświadczać, kiedy – dla przykładu – czuję się w Kościele zagubiony.


3. Maryję Fulton J. Sheen określa mianem „Matki Eucharystii”, chcąc wyrazić „obecność Matki Bożej podczas każdej Eucharystii”. Taka myśl jest bardzo pomocna szczególnie wtedy, kiedy sam mam problemy z Mszą Święta. Ileż we mnie niepokoju, rozbiegania, lenistwa i niewiary. Ona również i to może pomóc oczyścić.


4. Maryja jest wzorem do naśladowania. W cytowanym już artykule ks. Zyzak pisze (odnosząc się do mariologii arcybiskupa), że „Matka Boża stanowi doskonały przykład ofiarowania życia Bogu”. A chodzenie za Jej Synem to przecież ciągłe mówienie Mu: „fiat! – zgadzam się na to, żebyś działał w moim życiu!”. Kiedy do tego brakuje mi sił, Ona, tak po matczynemu, może wspomóc, żeby się nie załamać.



Relacje najwyższego kalibru

Wczytując się w historię arcybiskupa, mam poczucie, że ta jego energia wypływała z dwóch źródeł. Po pierwsze – z głębokiej relacji z Panem. To, że zmarł przed Nim w czasie adoracji jest bardzo znaczące. Bez gorącego kontaktu z Bogiem nie przyciągałby tłumów, które przecież same szukały Jezusa. Drugim źródłem jest bardzo czułe nabożeństwo do Matki Bożej, w którym abp Fulton odnajdował niezwykłą inspirację, siłę i pomoc. Tego warto się od niego dzisiaj nauczyć: inwestycji w te dwie relacje.

 


Jeśli chcesz lepiej poznać duchowość maryjną, skorzystaj z kursu WPROWADZENIE DO DUCHOWOŚCI MARYJNEJ, który znajdziesz w aplikacji Droga Odważnych.




133 wyświetlenia0 komentarzy

Powiązane posty

Zobacz wszystkie

Comments


Chcę otrzymywać newsletter!

Dziękujemy za przesłanie!

bottom of page