top of page
Zdjęcie autoraJacek Kuk

"A może by tak w górki wyskoczyć?" Jak podtrzymać entuzjazm w wyprawie z dziećmi

Zaktualizowano: 25 sie 2022


Autor z żoną i "maluchami"

Oto pytanie, które nieraz pada u mnie w domu. Mam czwórkę dzieci. Odpowiedź na to pytanie zwykle udzielają “maluchy”, czyli trzynasto- i dziesięcioletni synowie i brzmi ona: “Jedziemy”! Choć starci już nie wyjeżdżają z nami tak chętnie, są żywo zainteresowani naszymi wyprawami, zwłaszcza tymi dłuższymi, bo… chata wolna!


Jak już napisałem, odpowiedź zwykle jest pozytywna, ale gdy przychodzi co, do czego, to entuzjazm nieco opada. Co zrobić, by się utrzymał?

 

Na początku wspólne planowanie

Zacznijmy od planowania i koniecznie wciągnijmy w to dzieci. Wspólne ustalanie trasy, wariantów wejścia i zejścia; cała logistyka związana z dojazdem: gdzie zostawić samochód, aby szybko się do niego dostać, bądź tak zaplanować trasę, by zrobić klasyczną pętelkę i wrócić w to samo miejsce… Zauważyłem, że gdy planujemy to wszystko z dziećmi, to ich entuzjazm na wspólną wyprawę utrzymywany jest na wysokim poziomie i nie gaśnie.


A tak na marginesie, jeżeli wybieramy się w czwórkę i jedzie z nami również moja żona, to możemy sobie pozwolić na zejście w inne miejsce niż zostawiony samochód, bo ona zostanie z “maluchami”, a ja pobiegnę po samochód ;)


Trasy możemy planować na mapach elektronicznych. Używamy aplikacji mapy.cz – gdyż mają funkcję offline, co ma znaczenie przy ewentualnym braku zasięgu. Ale jeszcze lepiej posłużyć się tradycyjnymi, papierowymi mapami.




Bądź gotowy na zmiany


Planując szczególnie dłuższe trasy powiązane z noclegami, w naszym przypadku to zazwyczaj namioty, przewidujemy różne warianty tras. Czasami trzeba je skrócić, nawet drogą poza szlakiem, jeśli to możliwe. Warto mieć takie plany awaryjne na wypadek niespodziewanych trudności, nagłej zmiany pogody lub czyjejś kontuzji. Przezorny, zawsze ubezpieczony!


Dzień wyjazdu


W zależności od długości wyprawy wstajemy wcześnie albo bardzo wcześnie. Ale największą popularnością cieszą się te wyjazdy, które rozpoczynamy nocą. Nie wiem dlaczego, ale taki wariant powoduje, że chłopaki chętniej wstają. Plecaki należy spakować dzień wcześniej i dobrze, jeśli każdy ma swój, nawet z niewielką zawartością. Wiadomo bowiem, kto dźwiga główny ciężar :)


Rano, przed wyjściem, zostają nam tylko ostatnie przygotowania: parzenie herbaty, robienie kanapek i w drogę!




Jak poradzić sobie z marudzeniem


W drodze, jak to w drodze bywa rożnie, ale zawsze albo prawie zawsze któremuś z chłopaków zdarzają się słabsze momenty, marudzenie, czasem nawet wielki bunt: „mam dość”, „musimy ciągle tak chodzić”, „nie możemy tego skrócić”. Takie zdania są na porządku dziennym! Co wtedy robić? Odpowiedź jest jedna: przetrzymać! Każde marudzenie wcześniej czy później mija i nagle ten słaniający się na nogach maluch odzyskuje werwę i uzyskuje niemal nadprzyrodzone siły. Sprawdzoną metodą na uniknięcie nadmiernego marudzenia jest wycieczka w szerszym gronie, z dziećmi znajomych lub rodziny. Najlepiej, gdyby te dzieci były w podobnym wieku. To gwarancja przeprowadzenia ambitnych nawet planów – nic nie daje większej motywacji jak pewnego rodzaju współzawodnictwo i chęć pokazania, że damy radę.


Powrót do domu


To zazwyczaj już ulga i wielka radość, że daliśmy radę. To wspominanie dziwnych sytuacji, czyichś wpadek, pięknych widoków, ale też trudności w postaci załamania pogody czy przeżytej burzy. Takie wyprawy zapadają w pamięć, dzięki czemu następnym razem na pytanie: “A może by tak w górki wyskoczyć?”, jeszcze łatwiej odpowiedzieć: “Jedziemy!”

 


Jeśli szukasz inspiracji w rozwoju fizycznym oraz kształtowaniu Twoich relacji, skorzystaj z aplikacji Droga Odważnych, gdzie znajdziesz kursy z rozwoju fizycznego, duchowego i osobowego.


66 wyświetleń0 komentarzy

Comments


Chcę otrzymywać newsletter!

Dziękujemy za przesłanie!

bottom of page