Tym razem zwierzęta się nie kłócą. Raczej dzielą się swoimi obserwacjami na temat ludzi. Jak nas oceniają?
- Mam poetycki nastrój – zaczął lis.
- W takiej prozie dnia to chyba dramat – wtrącił osiołek.
- Pogoda wręcz uśmiecha się do nas z płatków śniegu. Coś taki ponury? - zapytał rudzielec.
- Lisie, moje myśli są gdzie indziej, wręcz mnie nosi! Dlaczego oni nas tak często obrażają? – odparł osioł.
- Ośle, jacy oni? – zapytał lis.
- Ludzie. Nieraz słyszę, jak chcąc sobie dokuczyć, przypisują sobie zezwierzęcenie. Np. zbydlęcenie. A jako żywo, nigdy nie widziałem, żeby jakaś krowa chciała wyskrobać cielaka. A niektórzy “błyskawiczni” ludzie nie widzą w tym problemu... – podjął szary czterokopytny jegomość.
- Mój drogi, wśród ludzi to już niestety normalność. Teraz to obrazą jest nazywanie nas ludźmi. A w końcu jestem lisem... – nie skończył rudy zwierz.
- Chociaż spieramy się o wszystko, to trudno nie zauważyć, że przetrwanie gatunku to nie sprawa poglądów, a biologii. Ach Ci ludzie... – żachnął się osiołek.
- To już nie mówmy o nich, zresztą wyrządzili nam tyle cierpienia, że wcale mi ich nie szkoda. Chociaż, jak są mali, wydają się tacy niewinni... – westchnął rudzielec.
– To co ich tak zmieniło? Nasi pradziadkowie mówili, że kiedyś był taki piękny ogród, harmonia i pierwsi ludzie tacy piękni... – zapytał czterokopytny jegomość.
- No cóż, w naszym świecie też nie wszyscy byli w porządku... Pamiętasz tego węża, którego nigdy nie dało się przegadać... Sam lubię się mądrzyć,
ale od niego to chyba mityczny Narcyz mógłby się uczyć samouwielbienia... – nie skończył lisek.
- Czyli nikt z nas nie jest bez winy... I dlatego lew poszedł tak daleko... że stał się człowiekiem – zakończył osiołek.
You don`t have permission to comment here!